4Risk

Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.

Strona główna » Aktualności » Adrenalina na szychcie

Adrenalina na szychcie

16-10-2013

Każdy górnik to sportowiec ekstremalny – bo zjeżdżając do kopalni tak naprawdę nigdy nie wie, czy wróci. O ile wiemy mniej więcej, na jaką wysokość człowiek może się wznieść, tak z głębokością sprawa wygląda nieco inaczej. Ale pod ziemię dziś może zjechać praktycznie każdy. I to wcale nie w Wieliczce.

Wydawnictwo Tartak wyrazów wydało właśnie pierwszą książkę z serii Górnictwo 2_0 - „Drugie życie kopalń”. Ja i Tomasz Jodłowski postanowiliśmy pokazać 22 kopalnie, które po zamknięciu (bądź decyzji o likwidacji, do której w ostatniej chwili nie doszło, jak w przypadku Silesii w Czechowicach Dziedzicach) dostały swoją drugą szansę. Faktem jest, że do wielu z nich na dół się już nie zjedzie, dlatego tym bardziej chcieliśmy przypomnieć ich historię i pokazać, że górnictwo węgla kamiennego na Górnym Śląsku – czy tego chcemy, czy nie – jest do dziś częścią historii Polski. Zwłaszcza, że dzięki staraniom wielu ludzi od zniszczenia udało się zachować nawet ponad dwustuletnie kopalniane budowle. Dziś, nawet bez zjeżdżania pod ziemię wyprawa w kilka z przedstawionych przez nas miejsc może się okazać nie lada wyczynem. Przykłady?
Ruda Śląska, dawna kopalnia Walenty-Wawel. Teren pilnie strzeżony przez ochroniarzy. Na miejscu dawnej przykopalnianej koksowni dziś centrum spedycyjne ma jedna ze znanych sieci handlowych. Okolice jednego z szybów straszą popalonymi dawno zgliszczami. Ale przy czynnej elektrociepłowni prawdziwa perełka – około stuletnia maszyna wyciągowa Siemensa, która jest sprawna do dziś! Na szczęście została zakonserwowana i nie pozwolono na jej niszczenie. A wspomniana elektrociepłownia Mikołaj w 2012 r. obchodziła swoje setne urodziny.
Inny przykład, chyba jeden z moich ulubionych, to Czeladź i teren działającej w latach 1887-2004 kopalni Saturn. I bynajmniej nie mam na myśli Pałacu Saturna i tamtejszych term (chodź to nietypowy sposób na zagospodarowanie pokopalnianych zabudowań), ale dalszy fragment ul. Dehnelów i galerię sztuki współczesnej Elektrownia w budynkach kopalnianej elektrowni (właśnie się rozbudowuje). A przybyszów wita niesamowity mural Raspazjana i Mony Tusz – personifikacja Saturna.
Ale czas jednak, by powiedzieć o kopalniach, gdzie zjeżdża się na dół. O ile najgłębszym obecnie poziomem wydobywczym węgla kamiennego w Polsce jest 1290 m w kopalni Budryk (działa i należy do Jastrzębskiej Spółki Węglowej), tak najgłębszą w europie trasą turystyczną udostępnioną zwiedzającym jest 320 m w zabytkowej kopalni Guido w Zabrzu. Tak, tak. Każdy może tam pojechać i zobaczyć, jak działa np. kombajn chodnikowy czy kombajn ścianowy, albo na czym polega praca górnika strzałowego i co kiedyś w kopalni robiły konie (Łyska z pokładu Idy chyba każdy pamięta?). Z kolei w podziemiach Królowej Luizy (także w Zabrzu, ale nieco płycej niż w Guido) można się dowiedzieć, jak działa kompleks strugowy do eksploatacji cienkich pokładów węgla. Cały kompleks Sztolni Dziedzicznej (najdłuższa budowla hydrotechniczna, 14,25 km, w europejskim górnictwie węglowym!) poddany jest obecnie rewitalizacji i jego otwarcie dla ruchu turystycznego jest planowane na przełomie 2014 i 2015 r. Trasa będzie liczyć ok. 3 km i będzie pokonywana nie tylko pieszo, ale też... łódkami.
Mogłabym te atrakcje górnicze wymieniać bez końca, dlatego zapraszam do lektury, a potem do spróbowania tego ekstremalnego sportu, jakim jest górnictwo. Choć w Guido tego nie poczujecie, ale w prawdziwej, działającej kopalni zjazd szolą (górnicza winda) jest czasem szybszy niż najszybszymi windami w Polsce.

Tekst: Karolina Baca-Pogorzelska
Zdjęcia: Tomasz Jodłowski (galeria poniżej)

Gornictwo_2_0




Copyright © 2000-2016 Kazimierz Pawłowski | kontakt | współpraca | partnerzy | reklama
design ivento - dedykowane systemy cms identyfikacja wizualna