4Risk

Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.

Strona główna » Aktualności » Najdalej wysunięty na północ punkt Australii zdobyty!

Najdalej wysunięty na północ punkt Australii zdobyty!

14-07-2010

W czwartek 1. lipca ekipa Campus Australia Expedition 2010 dotarła do Normanton. Następnego dnia po śniadaniu ruszyli dalej w kierunku rzeki Mitchel River, która miała otworzyć im drogę na Cape York. Po kilkudziesięciu kilometrach w kurzu tamtejszych dróg, dotarli do bramy, na której widniał napis informujący, że przekraczać rzekę można na własne ryzyko, a za ewentualną akcję ratowniczą zapłacić należy 1000 dolarów właścicielom pobliskiego rancho. 

Na samym brzegu okazało się ponadto, że w ostatnim czasie nikt nie przekraczał tej rzeki. Odkrycie tego faktu nie dodało uczestnikom ekspedycji otuchy, ale też nie odstraszyło od przekroczenia Mitchel River. Cofnięcie się oznaczałoby konieczność tak drastycznej zmiany trasy, że w zasadzie można by uznać wyprawę za zakończoną fiaskiem. Po długim badaniu brzegów i dna rzeki wybrali w końcu miejsce, które wydawało się idealne, ale gdy tylko dotknęli przednimi kołami dna, grunt dosłownie zapadł się, a samochód stanął po maskę w rwącym nurcie bez możliwości wykonania jakiegokolwiek manewru o własnych siłach i w błyskawicznym tempie zaczął nabierać wody. Na szczęście z drugiego brzegu rzeki nadciągnęła pomoc w osobach robotników, pracujących przy budowie pobliskiej drogi, dysponujacych ciężkim sprzętem do wyciągnięcia auta.

Po udanej akcji ratunkowej Daniel (szef robotników) powiedział, że z tego co wie, to jeszcze nikomu w tym sezonie nie udało się pokonać tej rzeki. Nurt jest zbyt wartki, dno bardzo zdradliwe, a poza tym w rzece pełno jest słonowodnych krokodyli (największych i najbardziej niebezpiecznych gadów Australii). Cała akcja ratownicza trwała prawie aż do wieczora, także wszystkie ewakułowane z auta rzeczy członkowie wyprawy przenosili przez rzeke spowrotem do samochodu najszybciej jak mogli, byle tylko zdążyć przed nocą. W końcu, gdy zabierali ostatnie już rzeczy niebezpieczeństwo zmaterializowało się – para świecących oczu i delikatny ruch wody za nimi były najgorszą rzeczą, jaką mogli zobaczyć tego dnia…

Przygoda z przeprawą przez Mitchell River nie zraziła jednak ekipy Campus Australia Expedition 2010 do dalszej wędrówki w głąb Półwyspu York. Piątkowy poranek 2. czerwca poświęcili na gruntowne sprzątanie samochodu, który poprzedniego dnia stał przez kilka godzin w głębokim nurcie rzeki. Na szczęście sprzęt i zapasy były w dobrym stanie, więc po przepakowaniu samochodu, ruszyli w dalszą drogę.

Kolejne dwa dni były off-road’ową wędrówką po bezdrożach Półwyspu York. W sobotę członkowie ekspedycji dotarli wreszcie do Old Telegraph Road. To jeden z najtrudniejszych odcinków wyprawy, bowiem nikt tej drogi od ponad stu lat nie remontuje, a szlak prowadzi przez dziesiątki rzek, które ekipa musiała pokonywać brodami.

Całą niedzielę z kolei członkowie wyprawy kontynuowali wyprawę w kierunku najbardziej wysuniętego na północ miejsca w Australii, drogą Old Telegraph Road – krętą, miejscami zerwaną przez zalegającą na Półwyspie York przez pół roku wodę. Każda przeprawa przez strumienie zasilające Jardin River kryła w sobie jakąś niespodziankę: głębokie dziury, zarwane dno, pionowy wyjazd, tony grząskiej gliny i inne przeszkody, wywołujące szeroki uśmiech na twarzy każdego, kto kocha off-road’owe zabawy. Za cel na poniedziałek 5. lipca członkowie wyprawy postawili sobie przekroczenie Jardin River – jednej z najszerszych rzek na półwyspie, nazwanej tak na pamiątkę rodziny Jardin (osadników, którzy zmienili oblicze wschodniego wybrzeża Cape York pod koniec dziewiętnastego wieku). Swoją sławę zawdzięcza ona przede wszystkim licznym krokodylom słonowodnym, które zamieszkują brzegi rzeki. Rezerwat utworzony na terenach przylegających do niej sprzyja swobodnemu rozwojowi tego gatunku największych i najbardziej niebezpiecznych gadów świata. Dorosłe osobniki męskie potrafią osiągać długość ponad 6 metrów. Dodatkowo, ponieważ nie mają one w przyrodzie naturalnego wroga, czują się bardzo pewnie, stanowiąc zagrożenie dla wszystkiego, co uznają za swoje pożywienie.

Po kilku kilometrach brnięcia w drobnym białym, krzemionkowym piasku, uczestnicy wyprawy dotarli wreszcie do brzegów Jardin River. Rzeka okazała się rzeczywiście bardzo szeroka. W połowie nurtu jej barwa zmieniała się, sugerując również zmianę głębokości. Dodatkowo, drugi brzeg rzeki był gęstwiną namorzynów i niskich krzewów, które są naturalnym siedliskiem krokodyli. Nawet pomimo udanych przepraw przez kilkanaście rzek i strumieni na trasie Old Telegraph Track, ekipa Campus Australia Expedition 2010 nie zdecydowała się na przejazd w tym miejscu i pojechała przeprawić się promem. 6. lipca członkowie wyprawy Campus Australia Expedition 2010 zdobyli najdalej wysunięty na północ punkt Australii. Dotarcie tam nie jest łatwe, ponieważ dostępu do „The Tip” (tak Australijczycy nazywają to miejsce) strzeże prastary las tropikalny. Ekipa Campus Australia Expedition 2010 postanowiła przedrzeć się przez niego autem, ale ostatnie półtora kilometra musieli przejść pieszo trawersując skalny klif. Uczestnicy wyprawy zabrali więc z samochodu sprzęt fotograficzny oraz emblematy, które miały uwiecznić zdobycie najodleglejszego, północnego krańca Australii przez ekipę ekspedycji Campusa i ruszyli w drogę. Po kilku minutach szybkiego marszu dotarli na kraniec Australii szczęśliwi, że udało im się osiągnąć cel pierwszego etapu wyprawy. Po odbyciu sesji dokumentującej ten moment, wyruszyli w dalszą podróż, która zapowiadała się równie ciekawie.

Zrelaksowani, po przejechaniu Old Telegraph Track i zdobyciu najbardziej wysuniętego na północ punktu kontynentu, udali się przez Somerset (ruiny posiadłości rodziny Jardin i największego fortu ma wschodnim wybrzeżu Cape York w dziewiętnastym wieku) w kierunku Iron Range drogą, która okazała się być jedną z najtrudniejszych tras off-road’owych na Półwyspie York. Tam mieli stanąć oko w oko z najstarszą dżunglą tropikalną świata.

Iron Range to obszar, w którym przetrwało najwięcej endemicznych gatunków flory i fauny australijskiej. Dzięki wielowiekowej izolacji, australijskie obszary tropikalne są domem dla ponad 3.500 gatunków roślin. Podobnie jest z przedstawicielami fauny. Lasy tropikalne zamieszkiwane są przez szereg płazów, gadów, ptaków i ssaków, które można spotkać jedynie w tej części Australii i na Nowej Gwinei. Możliwość zobaczenia z bliska tego bogactwa przyrody spowodowała, że uczestnicy wyprawy zdecydowali się udać na wschodnie wybrzeże kontynentu jedną z najbardziej zaniedbanych i najgorzej opisanych dróg Półwyspu York – tzw. Frenchmans Track.

Frenchmans Track jest często nieprzejezdny zarówno ze względu na stan dwóch głównych rzek na trasie (Pascoe River oraz Wenlock River), jak również mokradła i liczne mniejsze strumienie przecinające drogę na całej długości. Pierwszy odcinek trasy zapowiadał już, że nie będzie ona łatwa. Nawierzchnia na mało uczęszczanym szlaku była bardzo zniszczona, a wyschnięta glina tworzyła przeszkody w postaci rozpadlin w drodze i form przypominających kilkudziesięciocentymetrowe głazy. Dlatego musieli jechać wolno, obciążone auto na tych przeszkodach niebezpiecznie przechylało się raz na prawy, raz na lewy bok, grożąc wywróceniem. Po kilkunastu kilometrach, droga zrobiła się mniej wyboista i ekipa dotarła na mokradła. Szukając możliwości ominięcia tego terenu członkowie wyprawy wjechali w głęboki gliniasty wąwóz, prowadzący do rzeki Wenlock River, którą Ekipie Campus Australia Expedition 2010 udało się tym razem pokonać nawet bez użycia wyciągarki.

Do rzeki Pascoe River dotarli późnym popołudniem. Prowadził do niej kręty tunel porośnięty gęstą tropikalną roślinnością. Na brzegu rzeki zgodnie stwierdzili, że bez winch’a ta przeprawa się nie uda, tym bardziej, że woda głębokością i szybkością nurtu przypominała Michell River. Zabezpieczyli więc cały sprzęt przed zamoczeniem i stawili czoła wyzwaniu. Ogromne chwile grozy przeżyli jednak gdy auto w pewnym momencie osunęło się na głazie i zaczęło poddawać wartkiemu nurtowi, a półtorametrowa rzeka zaczęła zalewać je w środku… W końcu samochód z przeraźliwym zgrzytem wydostał się z wody, ale prawie w tym samym momencie, prawe przednie koło trafiło na potężny głaz, który wyrwał Land Rovera w powietrze. Uczestnicy ekspedycji musieli więc zdać się w pełni na moc i wytrzymałość wyciągarki WARN’a. Wreszcie dzięki wytrwale pracującemu winch’owi auto jęcząc i ocierając się bokiem o skalną ścianę wąwozu stanęło na swoich czterech kołach.

Wszyscy zgodnie stwierdzili, że Gunshot Creek przy tym przejeździe, to była bułka z masłem, a ich wyciągarka (dla zainteresowanych: WARN 12.0 Endurance), która jako jedyna pracuje pod wodą, to mistrzostwo świata.

Kolejny dzień członkowie wyprawy postanowili spędzić w bardziej relaksujący sposób, poznając faunę i florę Parku Narodowego Iron Range oraz urokliwą zatoczkę Portland Road. W drodze powrotnej zatrzymali się jeszcze, aby pospacerować po lesie deszczowym. Pomimo wczesnych popołudniowych godzin, w lesie panował półmrok oraz niczym niezmącona cisza przerywana tylko czasem śpiewem ptaków w koronach wysokich drzew. Roślinność, okalająca wąską ścieżkę, była gęstwiną niezliczonych gatunków drzew, krzewów, traw, grzybów i innych przedstawicieli tamtejszej flory.

Po przeprawie brodem przez Wenlock River, tym razem stanowczo mniej widowiskowym, bo przeznaczonym po prostu dla aut 4x4, uczestnicy ekspedycji zauważyli na grillu samochodu trzydziestocentymetrową stonogę. Ten mieszkaniec niedostępnych kniei lasu tropikalnego jest niezwykle rzadkim gatunkiem tamtejszej fauny, którego uroda równa jest mocy jego trucizny. Dlatego z największą ostrożnością postanowili przyjrzeć się bliżej jadowitemu podróżnikowi na gapę. Zwierzątko musiało jednak bardzo zmęczyć się sesją fotograficzną, którą mu urządzili, bo przy pierwszej nadarzającej się okazji, dało nura pod maskę samochodu. Nie chcąc zrobić krzywdy stworzeniu, postanowili pozbyć się autostopowicza, kąpiąc auto w Wenlock River. Mieli nadzieję, że dzięki temu, ich prastary przyjaciel powróci do swego naturalnego środowiska.




Copyright © 2000-2016 Kazimierz Pawłowski | kontakt | współpraca | partnerzy | reklama
design ivento - dedykowane systemy cms identyfikacja wizualna