4Risk

Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.

Strona główna » Wyprawy » Expedycja » Mahrab » Relacja » Expedycja Mahrab /9

Expedycja Mahrab /9

17 listopada 2006. Dzień 17.

O świcie budzimy się po krótkiej drzemce, średnio wypoczęci po takiej nocy, żeby zobaczyć zapierającą dech w piersiach panoramę Szefszawan: miasto jest dosłownie niebieskie! Położone na wzgórzu, pomiędzy 3 innymi szczytami Rifu, jest prześliczne. Wjeżdżamy do miasta i pierwsze kroki kierujemy do cukierni; na śniadanie i kawę. Potem zaczynamy zwiedzać Medynę i szukać noclegu. Prawie wszystkie budynki w mieście są pomalowane na niebiesko lub błękitnie. Nawet schody do niektórych domów są tego koloru. Uliczki Medyny są też chyba najwęższe jakie do tej pory widzieliśmy. W połączeniu z położeniem miasta na dość ostrym zboczu góry i wysokimi budynkami, tworzy to w rezultacie labirynt, z którego widać jedynie niebo- efektem tego z kolei, są spore problemy z orientacją w terenie, bo nie ma nawet odniesienia do wzgórz wokół miasta. Jedyne po czym można rozpoznać, że już się tutaj było to sklepiki. Klimat miasta bardziej przypomina Andaluzję niż pozostałe marokańskie miasta - wynika to z izolacji cywilizacyjnej, w jakiej miasto było przez wiele lat ze względu na swoje ukryte w górach położenie.

Lokujemy się w hostelu, na najwyższym - tarasowym piętrze i dalej ruszamy poznawać uroki Szefszawanu. W południowo - wschodniej części miasta, na zboczu wzgórza, w odległości 20 - minutowego spaceru znajdują się mury starego, hiszpańskiego meczetu. Widok na miasto z tego miejsca jest uroczy, a uwagę przyciągają kobiety piorące nad strumieniem. Mylne jest jednak wrażenie tego miejsca jako spokojnego, nadającego się do wyciszenia czy kontemplacji gór Rif; miejsce to jest bowiem lokalnym centrum handlu haszem! Wręcz namolni są chłopcy usiłujący sprzedać choć trochę tego produktu.

Po powrocie do miasta czas na nowe doświadczenie - wizytę w hammam'ie - łaźni w stylu tureckim. Na początek, co niestety jest bardzo częstym zjawiskiem w Maroku, jako turystka zostaję ewidentnie skasowana dużo za dużo za wejście do tego wyjątkowego miejsca. Cóż, taka bywa cena zdobywania nowego doświadczenia. Zostaję poinstruowana (językiem migowym) przez kobiety, że należy się rozebrać przy szatniach (w postaci wykutych w murze norek z przymocowanymi no nich drewnianymi drzwiczkami), a wtedy przejść do ostatniego pomieszczenia. Łaźnia składa się bowiem z 3 pomieszczeń połączonych ze sobą - od najzimniejszego do najbardziej wilgotnego i ciepłego. W tym ostatnim odbywa się większość rytuału: na posadzce siedzą kobiety, wykonując kolejne zabiegi pielęgnacyjne. Wielokrotne namydlanie się lokalnym mydłem oliwkowym, które wygląda jak brązowa marmolada, następnie mycie włosów, a po tym pilling całego ciała, po którym następuje kolejne namydlanie się. Każda z tych czynności kończy polewaniem się wodą z wiaderka; wodę do wiaderek natomiast nabiera się z podgrzewanego zagłębienia w wbudowanego w ścianie i podłodze, do którego ciągle spływa zimna woda z kranu. Kobiety myją swoje dzieci i siebie wzajemnie, co buduje bardzo intymną, wyjątkową atmosferę. Wszystkie rytuały trwają ponad godzinę; jest to też swego rodzaju wydarzenie towarzyskie, bo kobiety rozmawiają ze sobą, widać że są zrelaksowane i odprężone - takie �Marokańskie SPA�. Całe doświadczenie jest oczywiście bardzo przyjemne i odstresowujące, trzeba jednak dodać, że wszystko to odbywa się w lokalnych warunkach higienicznych, a to znaczy, że wizyta w takim miejscu, mówiąc eufemicznie, nie jest wskazana dla osób bardzo wrażliwych na punkcie czystości.

Wieczorem spotykamy się wszyscy na placu Uta el-Hammam; urokliwym miejscu, które wieczorem tętni życiem z wypełnionych kafejek. Chłopcy wzbudzają zainteresowanie, bo o ile dżellaba to zupełnie normalny strój Marokańczyków, o tyle rzadko spotyka się turystów ubranych w te specyficzne stroje pustynne. Pijemy kawę, później próbujemy swoich sił w targach, a potem po kolacji (harira- gęsta zupa, tradycyjnie podawana jako pierwsze danie na zakończenie postu w trakcie ramadanu i oczywiście tadżin) wracamy do naszego hostelu.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Wyprawy - Mahrab

Gdzie uprawiać:

  • ! Geronimo - wyprawy w nieznane - Organizujemy imprezy ekstremalne, wyjazdy firmowe, wyprawy w najdalsze zakątki świata i najbardziej zakręcone pomysły.
  • Adrenalina Park - Największy park rozrywki na Dolnym Śląsku.
  • U-DIVE - Nurkowanie
  • Centrum Rekreacji Alfa - Centrum Rekreacji Alfa to przede wszystkim ludzie. Ludzie, których pasją jest turystyka w trochę innym sensie niż się utarło. Wszystkie siły oraz całą naszą kreatywność wkładamy w to, by nasze wycieczki kojarzyły się zawsze z najlepszą roz
  • Nadlesnictwo Radom Leśny Ośrodek Edukacyjny im. red. A.Zalewskiego - Istniejemy na rynku od 1978 roku.Od początku naszej działalności naszą misją jest oferowanie usług hotelowych, gastronomicznych oraz konferencyjnych na wysokim poziomie. Nasze trzydziestoletnie doświadczenie w kompleksowej obsłudze firm, obs


Copyright © 2000-2016 Kazimierz Pawłowski | kontakt | współpraca | partnerzy | reklama
design ivento - dedykowane systemy cms identyfikacja wizualna