4Risk

Odwiedzona przez Ciebie strona internetowa korzysta z tzw. cookie. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.
Zamknij komunikat.

Strona główna » Wyprawy » Expedycja » Mahrab » Relacja » Expedycja Mahrab /4

Expedycja Mahrab /4

6 listopada 2006. Dzień 6.

Po najbardziej strzeżonej drzemce w życiu, wczesnym rankiem ruszamy od razu w drogÄ™ i po 2 godzinach docieramy do Tetouan - maÅ‚ego miasteczka na póÅ‚nocnym wschodzie Maroka. Zwiedzanie miasta zaczynamy od lokalnego Å›niadania: dostajemy espresso w wysokich szklankach, do których już na stoliku pan dolewa gorÄ…ce mleko; do tego okrÄ…gÅ‚e, pÅ‚askie buÅ‚ki, czyli tutejszy chleb z serkami i marmoladÄ… - pycha! Najedzeni i pokrzepieni kofeinÄ… jedziemy do centrum, w poszukiwaniu medyny.

NiechcÄ…cy popeÅ‚niamy podstawowy bÅ‚Ä…d turysty bÄ™dÄ…cego po raz pierwszy w tym kraju, czyli pytamy o drogÄ™ przechodnia, który bÅ‚yskawicznie mianuje siÄ™ samozwaÅ„czo naszym przewodnikiem. Pan jest miÅ‚y, uprzejmy i oprowadza nas po Starym mieÅ›cie - Medyce. Nasz pierwszy prawdziwy kontakt z Marokiem jest piorunujÄ…cy. WszechogarniajÄ…cy brud, ogÅ‚upiajÄ…ce wrÄ™cz nieprzyjemne zapachy i panujÄ…ca bieda to definicja medyny. W starych miastach żyjÄ… zazwyczaj obecnie ludzie starzy i biedni, jako że ci bogatsi wynieÅ›li siÄ™ do tzw. Ville nouvelle - nowych części miast - bardziej czystych, bardziej cywilizowanych i automatycznie mniej turystycznych.

W Medyce natomiast jakby czas zatrzymaÅ‚ siÄ™ wieki temu - osioÅ‚ek wychodzi z budynku, który wyglÄ…da jak budynek mieszkalny, ludzie siedzÄ… w straganikach, sprzedajÄ…c wszystko - od używanych butów, przez liÅ›cie miÄ™ty i chleb, na starych telewizorach skoÅ„czywszy. A wszystko to oblepione jest muchami... NajwiÄ™ksze jednak wrażenie wywiera na nas garbarnia skór. Ukryta miÄ™dzy Å›ciÅ›niÄ™tymi budynkami, rozÅ‚ożona jest na placu, który podzielony jest na kilkanaÅ›cie poletek, a na każdym z nich sÄ… doÅ‚ki z wodÄ…, w których moczy siÄ™, farbuje, rozmiÄ™kcza i naciÄ…ga skóry zwierzÄ…t. Po pas ubabrani w tej okropnie brudnej wodzie stojÄ… mężczyźni i rÄ™cznie wykonujÄ… tÄ™ ciężkÄ… pracÄ™. Sam widok nie byÅ‚by jednak tak powalajÄ…cy, gdyby nie towarzyszÄ…cy mu odór, tak uderzajÄ…cy i tak przejmujÄ…cy, że nie sposób okreÅ›lić go sÅ‚owami.

Po wizycie w medynie, ok. godz. 11 nastÄ™puje drobne nieporozumienie miedzy nami, a samozwaÅ„czym przewodnikiem, któremu udaje siÄ™ od nas wyciÄ…gnąć aż 150 dirhamow, czyli ok. 15 euro (później doczytamy w przewodniku po Maroko, że 100 dirhamow byÅ‚oby dla niego i tak Å›wietnÄ… zapÅ‚atÄ…). Od razu ruszamy na poÅ‚udniowy zachód, zatrzymujÄ…c siÄ™ po drodze tylko na krótkÄ… wymianÄ™ uprzejmoÅ›ci z panem policjantem, kupienie melonów na przydrożnym straganie i zrobienie kilku zdjęć osioÅ‚kom.

Wczesnym popoÅ‚udniem dojeżdżamy do Larache - maÅ‚ego miasteczka portowego. Kiedy tylko wysiadamy z auta na Place de la Liberation, Tomek zawiera nowe znajomoÅ›ci z lokalnymi mieszkaÅ„cami. Szybko znajdujemy tani, Å‚adny i czysty hotelik i idziemy pospacerować w stronÄ™ plaży. Plaża jest kamienista i nie powala malowniczoÅ›ciÄ…. Obserwujemy za to tubylców, zanurzamy siÄ™ z powrotem w miasto i w wÄ…skich uliczkach doÅ›wiadczamy po raz pierwszy tego, co później czeka nas na każdym kroku. MarokaÅ„skie dzieci. Z naszej perspektywy sÄ… oczywiÅ›cie biedne, sÄ… z pewnoÅ›ciÄ… brudne, ale też sÄ… niesamowicie otwarte, urocze i najczęściej wprost przeÅ›liczne! Ich otwartość jednak okazuje siÄ™ być bardzo przemyÅ›lana, bo zaraz po �bonjour� sÅ‚yszy siÄ™ proÅ›bÄ™ o dÅ‚ugopis, dirhama, albo cukierek. CaÅ‚e szczęście, że ze zwykÅ‚ej dzieciÄ™cej radoÅ›ci życia można z nimi siÄ™ powygÅ‚upiać i poÅ›miać bez darowizny pieniężnej.

Larache wieczorem ożywa bÅ‚yskawicznie. JesteÅ›my zdziwieni jak nagle i jak szybko na ulice miasta wylegÅ‚o tylu ludzi, otworzyÅ‚o siÄ™ tyle straganików, znalazÅ‚o siÄ™ tylu nowych sprzedawców i kupujÄ…cych! ZewszÄ…d sÅ‚ychać muzykÄ™, zewszÄ…d dochodzÄ… nowe zapachy, kolory i Å›wiatÅ‚a wirujÄ… w gÅ‚owie. To wieczorne, intensywne życie miasta trwa dokÅ‚adnie do 22, kiedy to nagle wszystko cichnie, straganiki i stoliki przed kafejkami znikajÄ…, a zaraz za nimi lokalni ludzie. Udaje nam siÄ™ jeszcze przed snem skosztować lokalnej herbaty, zwanej "Maroccan whiskey"- wywaru z miÄ™ty i zielonej herbaty, którym zalewa siÄ™ liÅ›cie miÄ™ty w szklance. Wywar koniecznie sÅ‚odzony, pity z tubylcami, smakuje przednio!

7 listopada. Dzień 7.
DzieÅ„ zaczynamy maÅ‚ym niepowodzeniem; zleciliÅ›my wczoraj paniom sprzÄ…taczkom z hotelu, za odpowiedniÄ… zapÅ‚atÄ…, zrobienie nam prania (ograniczona pojemność bagażnika wymusiÅ‚a zabranie dość ograniczonej iloÅ›ci garderoby). Rano okazuje siÄ™, że nasze pranie i owszem, zostaÅ‚o zrobione i rozwieszone - ale na niezadaszonym tarasie, a że w nocy laÅ‚o jak z cebra, bÄ™dziemy musieli jakoÅ› sobie poradzić z 3 reklamówkami mokrych ubraÅ„ w aucie...

Ale ponieważ deszcz ciÄ…gle pada nie mamy i tak innego wyjÅ›cia jak wreszcie znaleźć mechanika, który rozwikÅ‚a problem przerdzewiaÅ‚ych, nieruchomych i odpornych na wszelakie zaklÄ™cia wycieraczek. Tak wiÄ™c po kilku porażkach lingwistycznych (póÅ‚noc Maroka zdominowana jest przez jÄ™zyk hiszpaÅ„ski) znajdujemy wreszcie garaż, w którym nie tylko panowie mówiÄ… po francusku, ale nawet podejmujÄ… siÄ™ rozwiÄ…zać nasz problem. I tak po bÅ‚yskawicznych 4 godzinach wydajemy z siebie okrzyk radoÅ›ci na widok czystych szyb, wydajemy z kieszeni 300 dirhamów i ruszamy na poÅ‚udnie.

NajwiÄ™kszÄ… frajdÄ™ sprawiajÄ… nam dziaÅ‚ajÄ…ce wycieraczki, ale obserwujemy też krajobraz, który staje siÄ™ coraz bardziej egzotyczny. Na poboczach ulic wszÄ™dzie sÄ… osioÅ‚ki, stragany, ludzi jest tutaj jakby wiÄ™cej. Kobiety noszÄ… kolorowe stroje, oczywiÅ›cie zasÅ‚aniajÄ… wÅ‚osy, a na widok aparatu również twarz. SÄ… niesamowicie pÅ‚ochliwe, nie chcÄ… pozwolić zrobić sobie zdjęć, reagujÄ… chichotem, zawsze zasÅ‚aniajÄ… siÄ™ chustami.

Kierujemy siÄ™ autostradÄ… na poÅ‚udnie, jadÄ…c wzdÅ‚uż wybrzeża. Przed Rabatem - stolicÄ… kraju, zatrzymujemy siÄ™ na obiad i spacer po plaży na Mahdiya Plage. Niektórzy nawet kÄ…piÄ… siÄ™ w oceanie, mimo dość niskiej temperatury, kropiÄ…cego deszczu i silnego wiatru. Do Rabatu docieramy już po zmroku, czyli okoÅ‚o 18-tej. Nie chcemy zwiedzać stolicy, zakÅ‚adajÄ…c, że nie bÄ™dzie ona dobrze odzwierciedlać charakteru kraju. Zatrzymujemy siÄ™ wiÄ™c tylko przy ogromnym Mauzoleum Mohammeda V, które przepiÄ™knie oÅ›wietlone wieczorem bardzo nam siÄ™ podoba.

Prostujemy nogi, robimy trochÄ™ materiaÅ‚u fotograficznego, relatywnie maÅ‚o bÅ‚Ä…dzimy po mieÅ›cie i wyjeżdżamy na autostradÄ™ w stronÄ™ Casablanki. Mimo zasÅ‚yszanych negatywnych opinii na temat Casablanki, decydujemy siÄ™ do niej pojechać i przekonać siÄ™ na wÅ‚asne oczy, czy miasto ma w sobie nadal ten sÅ‚ynny, czarno-biaÅ‚y klimat. Dojeżdżamy tam o zmroku, i jesteÅ›my sparaliżowani szokiem! Totalny chaos to najbardziej trafne okreÅ›lenie tego, co dzieje siÄ™ na ulicach Casy; na 3 pasmowej jezdni, obok siebie jedzie 5 aut, omijajÄ…c po drodze przechodniów, dla których nie istniejÄ… żadne przepisy, o przejÅ›ciach dla pieszych nie wspominajÄ…c, wózki z osioÅ‚kami, rowerzystów oraz gdzie nigdzie stojÄ…ce na Å›rodku jezdni kosze na Å›mieci. Wolna amerykanka w wydaniu marokaÅ„skim. JesteÅ›my z jednej strony rozbawieni, z drugiej przerażeni tym czego częściÄ… sami, chcÄ…c nie chcÄ…c, siÄ™ stajemy.

Przyprawieni wielokrotnie o palpitacje, w napiętej atmosferze, po długim jeżdżeniu "po omacku", szczęśliwi, że ani jednego osiołka, a tym bardziej pieszego nie uśmierciliśmy - dojeżdżamy do hotelu. Po trwającej 2 godziny dyskusji dotyczącej zasadności pozostawania na noc w tym mieście z dżunglą jako jezdnią, decydujemy się wreszcie zostać w pierwszym napotkanym hotelu. Grzegorz, jako kierowca narażony na najwyższe skoki ciśnienia udaje się na spoczynek, a nam z kolei udaje się zasmakować nocnego życia Casy.

Z tubylcem - chÅ‚opakiem z recepcji hotelowej jedziemy do lokalnej kawiarenki, w której leniwie, na kolorowych kanapach siedzÄ… panowie. I tak jak u nas sÄ…czy siÄ™ napoje alkoholowe, tak tutaj sÄ…czy siÄ™ fajkÄ™ wodnÄ…. ChÅ‚opcy, z którymi spÄ™dzamy wieczór opowiadajÄ… nam o życiu w Casie, o tym, ze jest tu niebezpiecznie dla turystów i że miasto nie oferuje niczego ciekawego. Przed 2 rano Å‚apiemy taksówkÄ™ do hotelu, dostajÄ…c pierwszÄ… lekcjÄ™ dotyczÄ…cÄ… marokaÅ„skich taksówek. SÄ… bowiem dwa rodzaje: grand taxi - zazwyczaj w postaci starego mercedesa osobowego, tzw. "puszki", do której musi wsiąść min. 6 pasażerów, żeby taksówka ruszyÅ‚a z postoju (2 osoby siedzÄ… na przednim siedzeniu, obok kierowcy), oraz petit taxi - maÅ‚e, czerwone samochody, np. Uno, najlepiej z popÄ™kanÄ… szybÄ… i kilkunastoma dowodami stÅ‚uczek, do której może z kolei wejść tylko 3 osoby.

Po tych doÅ›wiadczeniach wracamy do naszego pokoju hotelowego, w którym wszÄ™dzie gdzie to tylko możliwe, ciÄ…gle suszy siÄ™ nasze wczorajsze pranie.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Wyprawy - Mahrab

Gdzie uprawiać:

  • ! Geronimo - wyprawy w nieznane - Organizujemy imprezy ekstremalne, wyjazdy firmowe, wyprawy w najdalsze zakÄ…tki Å›wiata i najbardziej zakrÄ™cone pomysÅ‚y.
  • Adrenalina Park - NajwiÄ™kszy park rozrywki na Dolnym ÅšlÄ…sku.
  • U-DIVE - Nurkowanie
  • Centrum Rekreacji Alfa - Centrum Rekreacji Alfa to przede wszystkim ludzie. Ludzie, których pasjÄ… jest turystyka w trochÄ™ innym sensie niż siÄ™ utarÅ‚o. Wszystkie siÅ‚y oraz caÅ‚Ä… naszÄ… kreatywność wkÅ‚adamy w to, by nasze wycieczki kojarzyÅ‚y siÄ™ zawsze z najlepszÄ… roz
  • Nadlesnictwo Radom LeÅ›ny OÅ›rodek Edukacyjny im. red. A.Zalewskiego - Istniejemy na rynku od 1978 roku.Od poczÄ…tku naszej dziaÅ‚alnoÅ›ci naszÄ… misjÄ… jest oferowanie usÅ‚ug hotelowych, gastronomicznych oraz konferencyjnych na wysokim poziomie. Nasze trzydziestoletnie doÅ›wiadczenie w kompleksowej obsÅ‚udze firm, obsï


Copyright © 2000-2016 Kazimierz PawÅ‚owski | kontakt | współpraca | partnerzy | reklama
design ivento - dedykowane systemy cms identyfikacja wizualna